Spada popyt a wraz z nią także podaż. Sukcesywnie rosną ceny nieruchomości, co sprawia, że Polacy coraz dłużej zastanawiają się nad zakupem własnego M.
Dynamika wzrostu na rynku nieruchomości nie tylko wyhamowała, ale wręcz osiągnęła stany ujemne. Dotyczy to zarówno mieszkań w dużych, jak i w mniejszych miastach. Przy czym w dużych aglomeracjach prognozuje się dalszy wzrost cen zarówno mieszkań, jak i gruntów przeznaczonych pod budowę. Jako że klienci nie godzą się na podwyżki rzędu 1000 zł na każdym metrze kwadratowym nieruchomości, naturalną konsekwencją jest zmniejszenie ilości budów. Wszystko wskazuje na to, że do końca bieżącego roku nic się w tej kwestii nie zmieni, o ile jeszcze nie będzie gorzej. Niestety deweloperzy muszą sobie jakoś zrekompensować drożejące grunty i znaczną część dodatkowych kosztów od kilku lat sukcesywnie przenosili na klientów. Jednakże widać jasno, że klienci nie są w stanie znieść dalszych podwyżek i po prostu przestają kupować mieszkania. W ostatnich latach znacząco zmniejszyła się ilość atrakcyjnych gruntów w dużych aglomeracjach miejskich, więc walka deweloperów o każdy kawałek ziemi stała się bardziej zażarta, a to musiało skutkować wyższymi cenami, bo właściciele chcieli tę sytuację wykorzystać do granic możliwości. No więc teraz mamy to, co mamy i pozostaje tylko mieć nadzieję, że to sytuacja przejściowa. W innym wypadku możemy mieć do czynienia z większą aktywnością w zakresie wynajmu, ponieważ osoby, które planowały zakupić mieszkanie dla siebie, ale z tego zrezygnowały, będą szukać atrakcyjnych nieruchomości na wynajem.
(MM / Fot. Pixabay/cc0)